Młodzież wciąż najchętniej sięga po marihuanę, ale jeszcze do niedawna nieznane nikomu „dopalacze” stają się coraz popularniejsze. Dziś do ich zażywania przyznaje się już 3,5 procent uczniów ostatnich klas szkół ponadgimnazjalnych. Młodzież zaopatruje się w nie w sklepach zwanych potocznie „smartshopami”. Można w nich dostać akcesoria, służące do konsumpcji narkotyków (np. fajki wodne) oraz substancje psychoaktywne pochodzenia naturalnego i syntetycznego. Sklepy tego typu od dawna działają na terenie większości państw Europy Zachodniej. Ich właściciele twierdzą, że sprzedają specyfiki tylko dla „celów kolekcjonerskich”, a na każdym opakowaniu znajduje się napis przestrzegający przed ich spożyciem. Dlaczego więc młodzież po nie sięga? Bo ufa sprzedawcom.
Użytkownicy nie posiadają wiarygodnych informacji na temat skutków używania dopalaczy. Nie zdają sobie sprawy, jakie zagrożenie dla zdrowia stanowią wchodzące w ich skład substancje psychoaktywne. Dodatkowo składniki dopalaczy są wciąż legalne. Wciąż, bo kwestią czasu jest, kiedy najpowszechniejsze z nich zostaną zdelegalizowane. Dopalacze mają właściwości pobudzające, wywołują euforię, zwiększenie koncentracji oraz ogólne uczucie przyjemności. Ich przyjęcie intensyfikuje odbiór bodźców zewnętrznych takich jak dotyk czy muzyka. Istnieje cały szereg skutków ubocznych związanych z ich przyjmowaniem. Do najczęściej występujących należą drgawki, podniesienie temperatury ciała, mdłości, uczucie zagubienia, psychozy, bóle głowy czy bezsenność trwająca nawet przez 3 doby po przyjęciu dawki.
Dopalacze można zaliczyć do uzależnień o charakterze społecznym. Z reguły zażywa się je w grupie osób, sporadycznie w samotności. Od wszystkiego można się uzależnić. Z dopalaczami jest podobnie, im częściej się je zażywa, tym większa szansa na uzależnienie od nich. Trudno jednoznacznie stwierdzić, na jakim etapie zażywania można mówić o uzależnieniu. Jest to najczęściej uzależnienie psychiczne. Jest bardzo dużo substancji, które są stosowane w innych branżach niż spożywcza i ludzie to wykorzystują. Jedni, by zrobić z tego interes życia, drudzy - by popaść w błogi stan przyjemności. Naukowcy i badacze przekonują nas, że układ nerwowy jest organem zbyt skomplikowanym, byśmy mogli traktować go wyłącznie jako system przetwarzania informacji i sterować nim podobnie jak komputerem. Nikt do końca nie wie, jak naprawdę działają dopalacze i do jakich skutków może doprowadzić ich zażywanie. Naukowcy postulują: zjawisko wymaga monitoringu, badań, prawa i obrotu handlowego dopalaczami, a także mądrej, skutecznej edukacji.
Minister zdrowia Ewa Kopacz niedługo przedstawi nowe przepisy, dzięki którym walka z dopalaczami ma być łatwiejsza. W przepisach ma się pojawić zapis, który pozwoli na wycofanie z obrotu na 18 miesięcy substancji, która może być niebezpieczna dla zdrowia. Zostanie ona w tym czasie podana analizie w Agencji Oceny Technologii Medycznych. Nad stosowną ustawą pracuje również sejm.
My, jako Samorząd Uczniowski ZST w Mielcu, dopalaczom mówimy NIE.
Martyna Wasserman i Gabriela Rokoszak